Wzmocnieni moralnie, osłabieni finansowo
27 maja z okazji Dnia Samorządu Terytorialnego Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej im. J. Regulskiego zorganizowała debatę pt. Trzeci etap reformy samorządu terytorialnego. De(re)centralizacja, postcovid i… ? W spotkaniu wzięli udział prof. Hubert Izdebski, dr Wojciech Szczurek, Prezydent Gdyni; Marcin Bazylak, Prezydent Dąbrowy Górniczej; Dorota Zmarzlak, Wójt Gminy Izabelin oraz sędzia Jerzy Stępień, przewodniczący Rady Fundatorów FRDL. Debatę poprowadził Cezary Trutkowski, prezes zarządu FRDL.
Obecnie warunki, w których przyszło działać samorządom, są znacznie trudniejsze niż w 2000 r. Składają się na to co najmniej trzy przyczyny. Dwie można uznać za zjawiska przejściowe: ogólne skutki trwającej już ponad rok pandemii, której koniec nie jest jednak jeszcze widoczny, oraz obecną od 5 lat falę recentralizacji – nie pierwszą, lecz szczególnie silną – możemy przeczytać w ekspertyzie prof. Huberta Izdebskiego, która stanowiła punkt wyjścia do dyskusji. Trzecią jest konieczność stałego dostosowywania organizacji i funkcjonowania samorządu, wraz z całością systemu władz publicznych, do warunków i wyzwań kolejnych dekad XXI stulecia.
Wspólnota lokalna silna w kryzysie
Nie mogło być inaczej. Debata rozpoczęła się od podsumowania trudnego czasu pandemii. Samorządowcy zgodnie stwierdzili, że podczas kryzysu wspólnoty lokalne były przestrzenią tysiąca ważnych inicjatyw, których celem była sąsiedzka pomoc. Z tego punktu widzenia na kondycję samorządów można spojrzeć pozytywnie. – To był moment bardzo wielu drobnych gestów, mieliśmy poczucie siły i sprawczości – mówiła Dorota Zmarzlak, Wójt Gminy Izabelin. Podobną opinię przedstawił Marcin Bazylak, Prezydent Dąbrowy Górniczej, który zwrócił uwagę na to, że o ile rząd zapewnił samorządom litry płynu dezynfekującego i setki tysięcy maseczek, to nikt tak po prostu, po ludzku nie powiedział, jak sobie radzić w tej nadzwyczajnej sytuacji. – Na konferencjach prasowych słyszeliśmy chaotyczne hasła np. o tym, żeby nie wchodzić do lasów. Nie było żadnego planu. Tylko dzięki naszym lokalnym działaniom udało się to przetrwać - to my pomagaliśmy przedsiębiorcom i mieszkańcom. Dialog i bezpośredni kontakt z obywatelami zdał w wielu miejscach doskonale egzamin – podsumował.
Dużo łatwiej można było zmobilizować się do rozwiązywania sytuacji kryzysowych, niż zapewnić niezbędne finansowanie koniecznym działaniom. Właśnie największym problemem w trudnych czasach pandemii okazał się zdemolowany system finansowania samorządów. Przyznali to wspólnie wszyscy uczestnicy debaty. Pomimo dobrego samopoczucia przedstawicieli rządu, którzy zapewniają o strumieniu pieniędzy płynącym do samorządowców, dla wielu JST dopięcie lokalnego budżetu to wciąż codzienna walka o przetrwanie.
Władza centralna nie rozumie idei samorządu
Dlaczego tak trudno stworzyć system, w którym samorząd i władza lokalna współtworzyły by sprawnie działające państwo? – U nas tymczasowość trwa wiele lat – mówił prof. Hubert Izdebski. Samorządy są niezależne tylko w teorii - bez sprawnego systemu ich finansowania nie mogą efektywnie działać. Podatki regulowane są odgórnie, a cokolwiek się w tym zakresie dzieje, odbija się na samorządach, które zmuszane są do realizacji kolejnych nakładanych na nie zadań bez odpowiednich funduszy. Profesor Izdebski nazwał taki stan władzą sakiewki. – Pieniądze rozdawane są po linii politycznej, wedle uznania. Będzie tak dopóty, dopóki nie powstanie rozwiązanie systemowe. Mechanizmy dotacji uznaniowych są zawsze problematyczne – tłumaczył. Co więc zrobić, aby zapewnić samorządom stabilne ramy do działania? Czy jest to wogóle możliwe? – Nie sądzę, aby władza centralna rozumiała, że samorząd jest potrzebny. Oni najchętniej rządziliby sami. Samorządy powinny mieć gwarancje ustawowe - powinno być jasne na co mogą liczyć – wskazywał Wojciech Szczurek, Prezydent Gdyni. Do tych słów odniósł się również Cezary Trutkowski, prezes zarządu FRDL, który przypomniał dokument sprzed ponad 40 lat, w którym twórcy polskiego samorządu z Jerzym Regulskim na czele przestrzegali przed opieraniem budżetu władz lokalnych na dotacjach z budżetu centralnego, mówiąc o patologiach takiego rozwiązania.
Powrót do korzeni polskiego samorządu
Uczestnicy debaty wspólnie zgodzili się z tezą, że powrót do korzeni polskiego samorządu jest potrzebny. Wciąż bardzo wiele osób nie rozumie, czym tak naprawdę samorząd powinien się zajmować i po co w ogóle istnieje. – Powinniśmy pracować nad zwiększeniem świadomości obywatelskiej. Chodzi o to, żeby mieszkańcy wiedzieli jaki jest podział zadań pomiędzy władzą centralną a lokalną. Bez mieszkańców i bez ich świadomości nie dokonamy żadnych zmian – mówił Marcin Bazylak. – Rolą samorządów jest również obrona wartości demokratycznych – stwierdził sędzia Jerzy Stępień. – To, że wybory korespondencyjne się nie odbyły, to było także zwycięstwo samorządów w obronie polskiej demokracji – tłumaczył.
Potrzebna dyskusja o przyszłości
Jaka przyszłość czeka polski samorząd? Dyskutanci zgodnie apelowali o to, aby uruchomić nową energię, która pomoże rozwiązywać problemy mieszkańców. – Nie widzę debaty polityków o samorządzie. Może należałoby taką debatę zorganizować? – zaproponowała Dorota Zmarzlak. Tylko czy będzie z kim na ten temat rozmawiać? Czy możliwe jest odejście od traktowania samorządu terytorialnego nie jako urzędniczej administracji, ale jako wspólnoty? – Mieszkańcy powinni być bardziej włączeni w podejmowanie decyzji. Politycy mają ogólne poglądy i wrażenia na temat samorządu terytorialnego, ale dyskusja z nimi jest często hasłowa – dodał prof. Izdebski. – W latach 70. i 80. potrafiliśmy przekonać całą klasę polityczną, żeby wprowadzić samorząd, więc dlaczego dziś miałoby nam się nie udać? – podsumował z optymizmem całą debatę sędzia Jerzy Stępień.